Na Titanicu kołysało…

No i wspomniana wcześniej impreza Baśki, już za nami. Tak. Z całą pewnością mogę stwierdzić że była to najlepsza impreza w jakiej kiedykolwiek brałem udział.

Co do jednego Rudego Wampira… a w zasadzie Rudej Wampirzycy

Wynik jest 1:1 – w Sylwestra mamy dogrywkę.
Towarzystwo przezacne. Inga, Agata, Rudy Wampir i brat Rudego Wampira – Wojtek, to zdecydowanie ludzie z którymi miło świętuje się urodziny przyjaciółki. Mimo wcześniejszych obaw nie wrócę w środę, także informatyki nie będzie do nadrabiania. Zmogła mnie grypa, temu też wcześniej musiałem wyjść wczoraj/dzisiaj, ale co najlepsze to zaliczyłem. Także jest OK. Przy piosence C. Dion „Titanic”, mogę z całą pewnością stwierdzić, że czułem fale rozbijane o prawą burtę. Mam siniaki na nogach, bo Agata uparła sie że będzie mnie kopać pod stołem, no to se kopała… W pewnym momencie wziąłem nogę, a Aga, tak po dłuższej chwili zorientowała się że kopie stół :D.

Był Belgijski (nie sądziłem że będę pamiętał jak się to tańczy), Gangnam Style – na to czekałem. Chętnie wymieniłbym tu prezenty jakie Baśka dostała, ale stałem z tylu, także ciężko mi do końca stwierdzić co to w zasadzie było.

Ten tydzień to kolejny z gatunku ambitnych, przeżyłem kolokwium z matematyki, czeka mnie fizyka. Tu już nie ma tak wesoło, ale jak sie nauczę tych zadań na pamięć, to może najgorzej nie będzie?

Za oknem buro, szaro i bangla deszcz. Ide się coś popakować, potem sobie może jeszcze posiedzę nad tymi zadankami.

 

Pozdrawiam serdecznie.

Paweł

Świat post-humanistyczny

Czas tu trochę pozamiatać, w zasadzie myślałem czy blog ten nie zostanie usunięty, ale na razie niech jest.

Radośnie prawie już dwa miesiące studiuje energetykę na Politechnice Śląskiej. Nie ma to nic – ale to zupełnie nic wspólnego z moim liceum i edukacją tam. Na codzień rozważam na tematy liczb zespolonych, zabiegach takich jak ERO i zupełnie innych rzeczach, które do moich hobby nie należą. Jednym zdaniem:

„Marzenia zamieniłem w satysfakcję z pokonanych trudności”

Bywa raz gorzej, raz lepiej.

Dzięki Bogu grupa trafiła się świetna. Starościna Agnieszka która”świetnie wychwytuje ironie”, druga Agnieszka, która ratuje mnie z opresji i potrafi robić na drutach jak sama dodaje, Marcin który wyniki zna nim skończymy przepisywać przykład, czy Kuba i Adam z którymi po nocach w weekendy gram w League of Legends jak i cała reszta ludzi o których ciężko byłoby tu teraz pisać, bo ten wpis miały parę tysięcy wyrazów, to ludzie dzięki którym te studia są przeżywalne. Jest takie słowo?

Hah. Jutro kartkóweczka z chemii – wprawdzie nie do końca wiem czego mam sie na nią uczyć, ale przecież nie o to chodzi, żeby umieć, a żeby zaliczyć nie?

K. cały czas czeka na moje zdjęcie w fartuchu laboratoryjnym, se pewnie troche jeszcze poczeka.

Baśka ma niebawem 18ste urodziny, w sobotę impreza, jakbym wrócił w środę, to przeproście ode mnie Pana z informatyki, nadrobię!

Ledwie połowa listopada, a człowiek ma już plany na Sylwestra, gdzie te czasy, kiedy załatwiało się to na ostatnią chwilę, albo co lepsze siedziało się całą noc w domu przed komputerem, w międzyczasie wypijając z rodzicami szampana, grając w eurobiznes i oczekując na szopkę polityczną o 1 w nocy.

Kiedyś Sibrien miała świetny zwyczaj rysowania czegoś w wigilię Nowego Roku, ciekawe czy do dziś to robi?

Apropos Częstochowy, zwanej czasem „Ukrytym Miastem”, jakieś 3 lata temu obiecałem napisać w dwa tygodnie opowiadanie. No dobra… mam mały poślizg, ale ogarniam – w końcu napisze. Jak kiedyś jakimś cudem to przeczytasz Vil – to pozdro dla Ciebie, fajny kierunek studiów masz :D! Punkt VI w trakcie tworzenia.

Aha… bo o tym jeszcze nie pisałem, od jakiś dwóch miesięcy jestem szczęśliwym posiadaczem Srebrnych Kości – II miejsce w Turnieju Mistrzów Gry :D. Się musiałem pochwalić xD.

W piątek pierwsze kolokwium – matematyka. Nastrój bojowy, a jak mówią słowa starej piosenki: „Wierzęęęę że moge zdać!”. Bo o fizyce to bym już tak ładnie nie śpiewał :D.
Studia są super! Czas wracać do nauki.

Pozdrawiam wszystkich serdecznie

Paweł.

Co nas wykończy.

Bardzo króciutko dzisiaj i w odniesieniu do powyższego tematu:

Uważam że dalszy komentarz jest naprawdę zbędny

 

Pasja drogą do sukcesu.

Ja wiem że tytuł brzmi tak jakoś jak z podręcznika do szkoły biznesu ale…

Ja pominę i wymownie przemilczę fakt że jakoś miesiąc mnie tutaj nie było, ale jest zdarzenie dzisiaj które mnie pchnęło do pisania. Mianowicie kiedyś jedna z obywatelek Ukrytego Miasta, powiedziała że jakbym znał kogoś kto chciałby coś na zamówienie zrobić z klimatów RPG, LARPów etc. to żebym dał takiemu osobnikowi znać o niej, ja się oczywiście zgodziłem etc.
Jednak ona konsekwentnie poszła w tym kierunku i założyła swój własny sklepik internetowy, a jego reklama jest przedmiotem dzisiejszego wpisu, zatem uroczyście podaję do niego link:

http://wykalaczka.weebly.com

Autorka przedstawia nam się jako Sibrien, tak też nazwijmy ją w tym wpisie. Znam osobiście, widziałem co potrafi, sam pozwoliłem sobie już dwie rzeczy w klimatach RPG i Fantasy zamówić, także naprawdę jest to warte polecenia i ręcze że każdy będzie zadowolony.

Konsekwencji gratuluje, oprawy sklepiku również, życzyłbym sobie sam mieć taką konsekwencję w tym co zamierzyłem, a co mam radosną nadzieję skończyć w listopadzie.

A z innych rzeczy dziejących się u mnie to jestem studentem Politechniki Śląskiej na wydziale Energetyki, wszystko wskazuje na to że będę studiował w języku angielskim, wychodząc z założenia że o tak zaawansowanej matematyce i fizyce nie mam zielonego pojęcia to co mi zależy czy po polsku czy po angielsku xD – choć paru ludzi już przepowiadało mi rychłą zgubę tam xD

Siedze w domu, przygotowuje kolejne sesje, i nie dzieje się nic

 

Pozdrawiam
Paweł

Bogowie Olimpu byli zawistni!

Eureka! Odkryłem! Tak!

Nie będzie o Anglii.

Tak +/- 9 mies. temu, na blogu K. (odsyłam do zaprzyjaźnionych blogów) pojawiła się piosenka która strasznie wpadła mi w ucho. Piosenka była w języku angielskim, a kto mnie zna ten wie, że z całego obcego języka Listening lubię najmniej. Ale im dłużej słuchałem tejże piosenki, tym bardziej nazwy coś zaczęły mi mówić i jakieś światełko w głowie mi zaświtało – nie słuchałem aż tak często tej piosenki. Dwie nazwy: Athena, Arachnie. Pierwszej nie muszę przedstawiać, drugiej w zasadzie też nie powinienem, bo w końcu od kogo jak nie od niej wziął się bardzo popularny lęk nazwany Arachnofobią? Najpierw jednak piosenka wraz ze słowami:

Chorus: Arachnia weaves and she weaves so well
She weaves a passage where the Gods will fly
Athena laughs as she casts her spell
While she watches from her loom on high

Athena, Athena
Goddess-born lady, you’re a jealous one
And Arachnia knows that you were watching her
Waiting for her work to be undone
Athena, have you set the quest
Will you take the weave and will you break the weft
Or will you let this lady spin her tapestry
Of a tale untold and then set her free?

Arachni, Arachnia
The Goddess Athena’s got a quest for you
And you must weave a story of the Gods that rule
In all their mystery and you must tell it true
So Arachnia’s woven the seven moons
She’s spun the silver thread upon an applewood loom
And she’s told the story of the Gods that rule
In all their mystery and yeah she’s told it true

So Athena came to earth disguised as a crone
To gaze upon the tapestry this mortal women’s sewn
And in and out the fabric that stretched across the loom
The sins and the secrets of the Gods were shown

Athena, Athena
Goddess-born lady, you’re an angry one
And as you spin your spell around Arachnia
To shift her shape into a weaving one
And as Arachnia sits and weaves upon her web
She casts her mind back and she remembers when
She told the story of the Gods that rule
In all their mystery and she told it true

Ta piosenka dokładnie opowiada sytuację z mitologii Greków. Arachne przechwalała się swym kunsztem tkackim co rozgniewało Atenę, która analogicznie do Apollina który wyzwał na pojedynek Marsjasza, wyzywa do pojedynku tkackiego Arachne. Atena haftuje potęgę bogów olimpijskich, a w rogach swego dzieła przedstawia kary które czekają na pysznych śmiertelników. Ta delikatna aluzja nie zraża jednak Arachne, która na swoim płótnie przedstawia mieszkańców Olimpu obcujących ze śmiertelniczkami. Wściekła Atena zaczęła tłuc Arachne czółnem tkackim i rozdarła jej dzieło. Z tego wszystkiego Arachne popełniła samobójstwo. Jednak Atenie przykro zrobiło się z zaistniałej sytuacji i przywróciła Arachne do życia, jednak nie jako człowieka, a właśnie jako PAJĄKA, który tka misterne sieci. Jednocześnie Arachne stała się uczennicą Ateny. Sprytne nie? Ja jestem zachwycony po pierwsze historią, po drugie świetnym wykonaniem powyższej piosenki!

Pozdrawiam
Paweł

P.S Jutro Cambridge!

Koty polskie. Koty angielskie.

Chwile mnie tutaj nie było, ale w zasadzie dużo sie na Wyspach dzieje, a dwóch tekstów nie jestem w stanie redagować na raz. Dzisiaj jednak obiecałem komuś notkę, a słowa dotrzymać trzeba.

Przede wszystkim dwie bardzo istotne sprawy, które należy dzisiaj poruszyć.

1. K. posprzątała szafę z ubraniami, ale o tym za chwilę – wraz ze zdjęciem.
2. Parę różnic pomiędzy kotami polskimi i angielskimi :D.

a) Koty angielskie nie reagują na „kici kici”
b) Koty polskie robią „Miau”, koty angielskie podobno „Meow” – przy czym jakoś kijowo to brzmi, no i szczerze mówiąc jakoś tak dosłyszeć się nie mogłem na przykładzie odsłuchanych kotów
c) Polskie koty jak mruczą to robią „mrrr” – i to jest logiczne. Angielskie koty PODOBNO robią „purrr” – ale za cholere też nie mogłem tego sie dosłyszeć
d) Polskie koty widząc obcego człowieka, potrafią z Kujaw na Śląsk sie przedostać w pare chwil. Koty angielskie podchodzą co by je głaskać, – no chyba że tamten był wściekły  to by wiele wyjaśniało

 

W Anglii na razie pracy brak. Nie poddajemy się. Cały czas szukamy, ale nikt nie chce kierowniczego stanowiska zapewnić, z godziwą pensją i własnym samochodem służbowym. Jakiś kurde poziom trzeba mieć! Nie?! xD

Ambitnie zaczynam uczyć się gotowania – bo przecież wredny szowinista nie może zdać się na łaske i niełaskę feministek xD

Na 14 dni pobytu tutaj – nie padało aż cały 1 raz – co chętnie wykorzystaliśmy na grę w piłkę nożną. Jak wszystko dobrze pójdzie to w niedziele do Cambridge!

Moja mama robi najlepszy dżem truskawkowy na świecie, a Anglicy bagietki ziołowe – i to sie nazywa kooperacja, chociaż tęsknię za teoriami a’la „”kosikanie” – dziewczyny pozdrawiam!

Słuchajcie! Widziałem ładną angielkę! Wzruszyłem się do tego stopnia że poszedłem o drogę spytać. Nie pytajcie co mówiła – bo nie mam pojęcia. K. mimo wszystko twardo i uparcie twierdzi że to była Polka co mogła mieć najwyżej ojca anglika. Nie zna się. Przecież wiadomo że urodę i intelekt dziedziczy się po ojcu. Nie?

2. Tak jak na początku pisałem. Rzecz wielka. Rzecz niezapomniana dla przyszłych pokoleń. K. zrobiła porządek w szafie z ciuchami i nic jej po drodze nie zezarło, a stare szaliki nie zadusiły naszej dzielnej bohaterki. Co więcej ryzykując życie udokumentowała to zdjęciem które obiecałem jej zamieścić – tak też czynię to poniżej.

Oczywiście zdjęcie wykorzystane za pozwoleniem K.

Ze swojej strony dedykuję to Kochanej Mamie – która jeszcze dzielniej przeżyła sprzątanie mojego pokoju. Mamo – jak widzisz nie jestem jedyny :D.

 

Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie
Paweł.

God save the Queen!

Akurat na mój pobyt przypada 60 rocznica panowania Królowej Elżbiety.

Właśnie wracam z anglikańskiego nabożeństwa, niezwykle ciekawe i miłe doświadczenie. Przede wszystkim ja chyba nigdy nie zrozumiem podziałów do których doszło pomiędzy Kościołem Katolickim a Anglikańskim. Co najciekawsze w wyznaniu wiary anglikanie modlą się za „Holy Catholic Church” – słowa wyznania wiary po przetłumaczeniu są identyczne jak nasze polskie. Ponadto śpiewaliśmy hymny, z czego jeden miał tytuł: „God save the Queen” – trzeba przyznać że naprawdę szanują królową. Na koniec podeszła do mnie Pani Pastor i chwilę ze mną porozmawiała. Z resztą tutaj na porządku dziennym jest, że po nabożeństwie czy mszy, wszyscy zostają, chwilę rozmawiają, piją wino, przygotowana jest także kawa i herbata, jakieś ciastko. Ale wracając do tematu, podeszła, zapytała skąd jestem, jak się nazywam i czy podobało mi się bo widzi mnie pierwszy raz. Zapewniłem ją że było to dla mnie wspaniałe doświadczenie i zaznaczyłem że jestem katolikiem ale mimo to jestem pod wielkim wrażeniem wspaniałej atmosfery jaką udało się stworzyć. Zaprosiła mnie na przyszły tydzień i powiedziała że zawsze jestem mile widziany. Naprawdę mili ludzie

Co ponadto, zgromadzili się tam poza mną sami Anglicy, naprawdę bardzo sympatyczni ludzie. Mi się podobało, moje podejście nie każdemu musi. Ja uważam, że podziały które przez kłótnie dwójki ludzi powstały są bez sensu. Pewnie skorzystam z zaproszenia na przyszły tydzień 🙂

Pozdrawiam wszystkich serdecznie
Paweł

God save the Queen!

Walsall Car Sales

Jeśli zastanawiacie się skąd taki tytuł, to proszę mnie nie pytajcie – taki widok mam przed oknem, więc najlepiej to w ten sposób chyba można opisać.

A więc tak… wylądowałem na wyspach, już po aklimatyzacji. Inna sprawa że z lotniska 3h się do domu dostawałem co przyprawiło moich rodziców o palpitacje serca – ale i tak Was kocham :D.

Poprostu szacun. Wchodzę do domu bo miałem klucz, nikogo nie ma, ale na ziemi karteczka:

Welcome Paweł!
Eat and drink whatever you can find. Your room is the computer room. The Cadbury’s Chocolate is to continue your understanding of English Culture!

Dziękuję Pani. Naprawdę po walce w Birmingham z autobusami i po przemierzeniu połowy Black Country takie coś niesamowicie podnosi na duchu. A na kolację wędzony łosoś, oliwki z pieprzem i cytryną oraz bułki z pieca. Czy może być piękniej :D??? A czekolada Cadbury ta taka oryginalna tu w Anglii (do głównej fabryki mam pół godziny autobusem) smakuje jak żadna inna.

Pojeździliśmy po sklepach, ja mam adapter, znowu mój ulubiony pokoik z modemem i mnóstwem książek. Duuużo ciastek. Długi weekend a w telewizji programy o koronacji królowej bo w poniedziałek obchodzi jubileusz 60lecia koronacji. Żebyście widzieli co się dzieje w sklepach, wszystko we flagach i kolorach brytyjskich, a ja siedze sobie i oglądam BBC na którym leci program o młodości Królowej i tak do poniedziałku! Dzisiaj dowiedziałem się więcej niż przez 3 lata angielskiego o Anglii. Parę ciekawostek

– W cyfrach dziesiętnych Anglicy używają kropki zamiast przecinka np. 1.6777 zamiast 1,67777
– Parlament angielski dzieli się na izbe lordów i izbe gmin – to wiedziałem, jednak żeby zostać lordem trzeba być dziedzicznym potomkiem lorda, lub dokonać czegoś wielkiego. Jednak lord który był mianowany a nie dziedziczył tytułu, nie przekaże nobilitacji swoim potomkom
– Obecna królowa za młodu to była niezła laska!

Wygląda na to że obejrze sobie EURO! Klimatycznie, w angielskim pubie! Jedzenia mam na ponad tydzień lekko a w tym szynkę bawarską :D.

Angielska herbata jest fenomenalna, oczywiście bez mleka bo nie będę się wygłupiał, ale smakuje naprawdę szczególnie kiedy pita jest ze szczególnego kubka. Kasi i Kamili za szczególny kubek dziękuje – nie ruszam się bez niego nigdzie :D.

Pozdrawiam wszystkich (szczególne pozdrowienia dla K.)
Paweł

 

Ku brzegom angielskim już ruszać nam pora – lecz kiedyś na pewno, wrócimy tu znów….

12h pozostało do mojego wylotu. Pierwszy poważny życiowy sprawdzian. 3 miesiące. Dopiero teraz z perspektywy tak niedługiego czasu do odjazdu człowiek odczuwa jak przyjaciele i to co zostawia tutaj są dla niego ważni i niepowtarzalni. Jak ta niechęć do ogródka, studni i innych takich przeradza się w coś czego już brakuje a co dopiero będzie?

Intensywny to był rok. Kończy się identycznie jak poprzedni. Ale jak ostatnio K. pisała wszyscy na coś czekają z wyjątkiem mnie który ma to w nosie – no coś w tym jest ;-). Oczywiście blog będzie na wyspach prowadzony jednak żegnam się dzisiaj z tymi wszystkimi osobami na dłużej, które sprawiły że człowiek miał wrażenie że urodził się po poprawnej stronie księżyca. Karina, Kasia, Basia, Baśka – dzięki za świetny rok. Wam dzisiaj dedykuje poniższą piosenkę. Niech szczęście Wam sprzyja 🙂


Żegnajcie nam dziś, hiszpańskie dziewczyny
Żegnajcie nam dziś, marzenia ze snów
Ku brzegom angielskim już ruszać nam pora
Lecz kiedyś na pewno wrócimy tu znów

I smak waszych ust, hiszpańskie dziewczyny
W noc ciemną i złą nam będzie się śnił
Leniwie popłyną znów rejsu godziny
Wspomnienie ust waszych przysporzy nam sił

Niedługo ujrzymy znów w dali Cap Deadman
I Głowę Baranią sterczącą wśród wzgórz
I statki stojące na redzie przed Plymouth
Klarować kotwice najwyższy czas już

A potem znów żagle na masztach rozkwitną
Kurs szyper wyznaczy do Portland i Wight
I znów stara łajba potoczy się ciężko
Przez fale w kierunku na Beachie Fairlie

Zabłysną nam bielą skał zęby pod Dover
I znów noc w kubryku wśród legend i bajd
Powoli i znojnie tak płynie nam życie
Na wodach i w portach South Foreland Light

Wraz ze wzrostem wiary, poszerza się nasza wyobraźnia.

„W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wieniec zdobyłem, wiary ustrzegłem”
/Św. Paweł/

Dzisiaj zakończyłem matury – ostatni sprawdzian miał odbyć się z języka polskiego – ustnego. Zapraszam do przeczytania relacji z tej matury :).

Weszła Gabi Wiedziałem, że jestem następny. Siedząc samemu w Studium odwiedziły mnie dwie osoby. Pierwsza życzyła mi powodzenia. Drugą była Pani Wicedyrektor. Dziękuje jej z tego miejsca za to, że tam przyszła. Siedząc tam samemu myślałem o egzaminie, a tak wywiązała się bardzo ciekawa rozmowa na temat mojego tematu, którym była:

„Kreacja głównego bohatera w literaturze fantasy”

Nie miałem wcześniej przyjemności rozmowy z Panią Wicedyrektor – a okazała się fantastycznym człowiekiem, z którym można porozmawiać na każdy temat

Często ludzie niezwiązani z fantastyką nie rozumieją tego co mnie w niej fascynuje, chciałbym aby lektura tej rozmowy była wyjaśnieniem 🙂

(P)ani Dyrektor: Ty się pasjonujesz takimi rzeczami?
(J)a: Tak. Od paru dobrych lat już

P: Jak postrzegasz fantastykę i cały ten świat, całą otoczkę nadprzyrodzoną?
J: Proszę Pani miałem kontakt z ludźmi, którzy w tym świecie zabrnęli za daleko, byli to dla mnie wspaniali przyjaciele, jednak nasze drogi rozeszły się, gdyż ja chciałem zachować dystans i oddzielić świat fantasy od świata realnego. Gdy poszerzam swoją wiedzę z tego zakresu, to tak jakbym przechodził na drugą stronę lustra, do równoległego świata, w którym faktycznie wczuwam się w klimat i zapominam o tym że istnieje świat realny. Staram się aby na ten czas moja osobowość zamieniła sie w alter ego po drugiej stronie. Jednak gdy kończę pracę nad tymi zagadnieniami, wracam do świata realnego i nie wplatam do niego elementów fantasy. Wystrzegam się przede wszystkim wymieszania dwóch stron lustra, bo to co dla jednego jest lewą stroną, po drugiej stronie jest prawą – i nigdy się to nie zgodzi, a konsekwencje mieszania tych dwóch barier mogą być straszne i prowadzić do uzależnienia 🙂

P: W ten sposób łączysz fantastykę i bóstwa tam występujące ze swoją wiarą katolicką?
J: Dokładnie tak. To co jest tam nie ma nic wspólnego z realnym światem dla mnie, także nie odczuwam wyrzutów sumienia z tym związanych. Gdy przenoszę się myślami w kierunku fantastyki, czytam i poznaje to co wykreował autor danego dzieła literackiego. Jednak za jedynego Boga uważam Tego który jest źródłem największej inspiracji i wiem że zawsze przy mnie jest.

P: Skąd tak duże zainteresowanie tymi tematami wśród wielu różnych grup – niezależnie od wieku czy płci
J: Za chwilkę gdy wejdę na salę będę starał się przekonać komisję, że tak naprawdę główny bohater fantasy jest w każdym z nas, bo tak naprawdę każdy z nas marzy o tym aby dokonać wielkich czynów, zdobyć sławę i szacunek ludzi. Wybudować Horacjański „Pomnik trwalszy niźli ze spiżu”. Dlatego myślę, że fantastyka zbiera tak wielkie rzesze zwolenników. Nie możemy jednak zapominać, że jest to świat wyśniony i wymarzony. Piękny bo nierealny. Nie urzeczywistniajmy na siłę fantastyki, bo straci ona cały swój wdzięk.

P: Zatem jeśli fantastyka kreuje naszą wyobraźnię to jak Twoim zdaniem wygląda niebo?
J: Najbardziej podobała mi się wizja w filmie z Robinem Williamsem bodajże „Między niebem a piekłem” – gdzie niebo pozwalało urzeczywistnić nasze wyobrażone i senne marzenia. Czy nie byłoby piękne móc przez wieczność tworzyć swój świat?

P: Sądzisz że piekło istnieje?
J: Tak
P: Ja znów uważam że nie istnieje, a piekło to to co stworzyliśmy sobie tu na Ziemi, jestem w stanie zaakceptować czyściec, ale uważam że Bóg przy całej swojej dobroci, nie byłby w stanie stworzyć miejsca wiecznego potępienia

Następnie wyszła Gabi, a ja wszedłem do sali oczekując na to co będzie. Jakież było miłe zdziwienie, gdy okazało się że Pani Wicedyrektor również jest na sali aby wysłuchać mojej prezentacji. Było mi bardzo miło że zainteresowałem Panią tematem,  dziękuję za obecność na sali, bo było to dla mnie istotnym wsparciem.

Efekt?
20/20

 

Pozdrawiam wszystkich serdecznie
Paweł